Tymon wytrzymał prawie do końca. Zwiechę w chuście zaliczył dopiero przed wilkami.
Zamiast chodzenia po trawie - siedzenie przed domkiem. Było naprawdę mokro i zimno. Jak to w maju...
Słońce też jakieś takie zimne. Ale lepsze zimne słońce niż mokry deszcz. Zwłaszcza z mamą;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz