No i kolejne muzeum podbite przez Tymka:) Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie.
Zapowiadało się całkiem spokojnie: Tymek jeździ jako pasażer zupełnie zawodowo.
Bo jak wujo Tomek prowadzi autko to i zjeść można, i napić się, i przukimać ciutkę-ale nie za długo na wypadek jakiś fajowskich widoków za szybą. Cóż się dziecku dziwić, droga do Warszawy jest całkiem fascynująca :D
Pani zamknięta w małym, czarnym pudełeczku umieszczonym przy desce rozdzielczej aksamitnym głosem:skręć w prawo, za 5 metrów skręć w lewo, uwaga radar...doprowadziła nas na miejsce:)
Hmm...Budynek nie wprawił nas w osłupienie, same zbiory także nie zaspokoiły naszego głodu:(
Konsumowanie sztuki, połączone z konsumpcją obiadku:) Kolejne piętra i znów głód dał o sobie znać!!! My poradziliśmy sobie bez łez, niestety Tymek wykonał popisową arię! W tak dostojnym miejscu jak Zamek Ujazdowski to dopiero zabrzmiało!!! Aby nie zburzyć murów wycofaliśmy się z piwnic do autka na mleczko. Kiedy Madzia z Tomkiem wrócili okazało się, że Tymon zawładnął kierownicą:)... Szalony:
Potem załatwiliśmy kilka formalności, pojeździliśmy po Warszawie...
Jedna rzecz jest stałym punktem drogi Warszawa-Łódź...wszystkie drogi prowadzą do Ikei-na obiadek:)
Kawusia i w drogę... jeszcze tylko kibelek .... Tymek już zaczyna myśleć: OCH TE KOBIETY!!!ZAWSZE TRZEBA NA NIE CZEKAĆ!!!:)widziałam to w jego oczach kiedy dotarłam do wyjścia:
Do Łodzi wróciliśmy z ogromnym niedosytem sztuki ale takiej przez "SZ". Rozpieszczeni MS2 no i MS1 mamy przed sobą długą listę miejsc, które musimy sprawdzić, zobaczyć, porównać.
Skłamałabym pisząc, że nic mi się nie podobało!!! Rosyjska Ruletka, Rajkowska-której palmę też widzieliśmy w centrum:)-ale nie były to homary a raczej polski schabowy...
No i najważniejsze Tymon zasłużył na Platynowy Medal (żeby już tak nawiązać do odbywającej się właśnie Olimpiady) swoim zachowaniem!!!
Rodzice zadowoleni, dziecko zadowolone-wszyscy proszą o jeszcze:)