2012-02-28

Zostałem robotem!

Nie wiem jak do tego doszło ale od kilku dni jestem robotem. Tymon zresztą szybko uznał że jesteśmy całą rodzinką robotów: "Robot Tymek, robot Tata, robot Mama". Coś mi się wydaje że ta przemiana została spowodowana poważnym niedospaniem;) W weekend wpadłem na pomysł że przez chwilę poudaję robota. Trwa to do dziś. Z przerwami na jedzenie i picie oczywiście - roboty też muszą jeść - śrubki i popijać olejem;) Będąc robotem ruszam się trochę sztywno a Tymon robotowi wszystko tłumaczy, każe się nosić przy akompaniamencie odpowiednio robotycznych dźwięków i jakoś dziwnie często wyznaje robotowi miłość. Chyba rośnie kolejny gadżeciarz;)
Robot przyleciał z Jowisza. Tymon sam określił pochodzenie robota! - Jowisza zna bo na spacerach oglądamy jak świeci na niebie:) Duży robot chętnie dzieli się z małym robocikiem Tymkiem swoją wiedzą o wszechświecie. A co Tymon na to?:

"Tak, wiem Panie Lobocie!"

Być robotem jest bosko!:D

2012-02-26

Zjaaazd

Pochylnia z maty do jogi ułożonej na materacu miała służyć do spuszczania z niej resoraków Tymka. Ale długo nie trzeba było czekać... Miśki Tymka, choć nie bardzo chciały się turlać, też nie miały innego wyjścia - Tymon chętnie pomagał im stoczyć się na sam dół;) Ale to też widocznie było zbyt banalne bo po paru minutach w dół poleciały - długopisy;) A na sam koniec zabawy Tymon sprawdził jak to jest mieć pod górkę;)








Zima w domu

Zimę spędzamy głównie w domu i niestety zaliczając kolejne infekcje. Radzimy sobie jak się da: parking z taśmy malarskiej i tektury. Kolejka linowa z żyłki, drutu i pudełka po "otombiotyku";)
No i bałwan. Taki na szybko i za szybką. Na balkonie i cały ze śniegu, guzików i dwóch patyków. Wbrew kanonom. Tymon nie omieszkał skomentować braku garnka na głowie i nieprzepisowe guziki z...guzików zamiast węgielków. A ten nos z końcówki złamanego pędzelka to już w ogóle świętokradztwo. Ale że zima była w tym roku szybka to dobrze że chociaż takiego zdążyliśmy zrobić:)














Kamieńsk

Tydzień temu pojechaliśmy na długo odwlekaną wycieczkę na górę Kamieńsk. Dla Tymona, mnie i Babci to był pierwszy raz. A Dziadek, który dokładnie zna to miejsce w końcu zabrał w nie swojego wnuka. Trafiliśmy idealnie w końcówkę zimy. W końcu śnieżną, więc sceneria była jak należy. Zaczęliśmy od stoku narciarskiego. Tymon mógłby chyba cały dzień stać przy wyciągu i obserwować liny, krzesełka, koła, barierki, podpory, uchwyty i wszelkie inne elementy maszynerii wciągającej narciarzy na górę. Okazało się że główna atrakcja, czyli wiatraki nie zrobiły na nim aż takiego wrażenia. Największą radochę Tymon miał i tak z jazdy sankami. Ledwo je można było uciąngąć w głębokim i mokrym śniegu ale słysząc śmiech ciągnęliśmy je ile się dało.









Lektury Tymka

Tymon dopadł do szafki z książkami. Dizajn i fatałaszki, wiadomo - chleb powszedni;) Ale z tego Koranu to już się nie wyspowiadamy;)







2012-02-11

Trzy dwa jeden zero piętnaście. Odlot.

Jakikolwiek komentarz jest zbędny;)