2012-10-29

Zaklinacz!

Zaklinamy pogodę! Tydzień temu wypad do Janinowa, a dziś, wczoraj!? Lubimy zimę, lubimy śnieg ale o odpowiedniej porze. Butów zimowych - brak, opon zimowych - brak, odmrażacza do zamków - brak...itd.
Nie jesteśmy przygotowani, jeszcze! Poprosimy o naszą, polską jesień. Jak będziemy celebrować 1.11 - czyżby to był rok zerwania z naszą tradycją grillowania w ten dzień? Mam nadzieję, że nie :)
Więc czas wspominek, jesiennych kolorów i cudnego popołudniowego klimatu. Dzień zakończony w Tubajce z trzema ulubionymi Dziewcynami: Aga, Bibi i Lena- czego chceć więcej? :)


















2012-10-28

W boru.

Dziś za oknem śnieg. A dwa tygodnie temu krajobraz jak na załączonych obrazkach. A jeśli tego nie widać to powiem że było pięknie;)
Wyprawa z Dziadkiem w jego rodzinne strony. Główne punkty programu to bór i powstająca właśnie zapora.


Strzeżcie się muchy!


"Jak ja bym był ptaszkiem to bym chciał zamieszkać w takim domku"



Tu juest purchawa, która zaraz zostanie wielokrotnie rozdeptana.

A tu jest mech.



Tymon "siekierujący" dąb.

Lisia nora.

Opieniek było tyle że pierwszy raz musiałem uważać gdzie stąpam żeby żadnej nie zdeptać:)


Teraz już wiadomo skąd się biorą ziemniaki;)

Bieganie po wale...




...wspinanie/czołganie po wale:)

2012-10-24

uwaga! autobus tonie w Dunaju...

Drugi, ostatni choć zdjęć kilkaset na kompie. Za oknem szaruga i tym bardziej miło ogląda się te fotki.
Buda zauroczyła nas odmiennością od Pesztu :) Bardziej dzika, malownicza, 'nierówna' ale niestety uboższa w jedzenie :/ Fotek mniej niż z Pesztu, gdyż w dzikim szale głodu szukaliśmy ichniego jedzenia i biegaliśmy bocznymi uliczkami w poszukiwaniu małej, nieturystycznej knajpki... Bo jak Lewi głodni, to nie ma na Nas mocnych - nawet mucha w jedzeniu nas nie zniechęci!
Niestety także nasz mały punkt podróży - Bambi opuściliśmy ze smutnymi minami i pożądaniem gulaszu w oczach! Dzień miał skończyć się termach, a skończył z winkiem w łóżku i mocnym postanowieniem, że jeszcze tam wrócimy!!!
 Powrót do domu był...delikatnie mówiąc nie po naszej myśli! Mgła nad Modlinem, lądowanie w Krakowie, kierowca busa nie znający trasy do Warszawy. Mój pierwszy dzień w pracy się z tego powodu także nie odbył, tu pokłony za wyrozumiałość przełożonych! :) Zacne zaś było Towarzystwo, bo jak kawosz się z kawoszem spotka, to nie może być źle - o Łukaszu innym razem, bo jest co pisać :)
 Do Łodzi wrócili czujący niedosyt węgierskiego klimatu rodzice i syn nasiąknięty hektolitrami wody święconej z Lichenia :) Bardzo żałujemy, że nie widzieliśmy Tymka pijącego z plaskitowych buteleczek w kształcie Maryjek wody, która : "odgania wsystkie złe duchy i choloby"- siła marketingu zadziałała, Tymek drugi miesiąc w przedszkolu i w zdrowiu! :D BaBciu Maliolko Dziękujemy za ten tydzień! :*
 Nie tylko ja wcinałam langosy jak szalona :)
















  Kto widział "Kontrolerów", ten pewnie poznaje te schody :)