Ewa i Leszek na ponad dwa tygodnie zabrali nam syna do Dębek. My nadal jedliśmy, piliśmy... :)
Ostatnie cztery dni dołączyliśmy do syna i babci. Gdybyśmy wspólnie nie wracali autostradą z połową Polski wyjazd byłby bez zarzutu. Pogoda dobra, miejsce bardzo urokliwe a syn w swoim żywiole.
Nawet kleszcz na szyi syna, nawet straż pożarna reagująca na dziwny zapach w naszym ośrodku w środku nocy, nawet wiatrzysko urywające głowę, nawet Pan z BlaBlaCar, który na godzinę przed wyjazdem odwołał całą akcję - nie są w stanie popsuć tego co było, co dziś wspominamy.
Dziękujemy, Dziękujemy, Dziękujemy Wam Kochani za Nasze Urlopy, choć chodziliśmy przykładnie do pracy, to dawno tak nie wypoczęliśmy :)