2014-06-23

Było minęło.

Ostatni miesiąc upłynął pod znakiem urlopów: urlop babci Mariolki = Nasz urlop od Tymka, urlop babci Ewy i dziadka Leszka= nasz urlop od Tymka + nasz wspólny urlopik nadmorski. Babcia Mariolka zabrała syna na dwa tygodnie z dwudniową przerwą, nasz czas kręcił się wówczas wokół dogadzania sobie w sferze kulinarnej i nie tylko :) Jedzenie na mieście, street food festiwal, gotowanie przy winku...cudownie to wszystko wspomnieć :) 
Ewa i Leszek na ponad dwa tygodnie zabrali nam syna do Dębek. My nadal jedliśmy, piliśmy... :)
Ostatnie cztery dni dołączyliśmy do syna i babci. Gdybyśmy wspólnie nie wracali autostradą z połową Polski wyjazd byłby bez zarzutu. Pogoda dobra, miejsce bardzo urokliwe a syn w swoim żywiole. 
Nawet kleszcz na szyi syna, nawet straż pożarna reagująca na dziwny zapach w naszym ośrodku w środku nocy, nawet wiatrzysko urywające głowę, nawet Pan z BlaBlaCar, który na godzinę przed wyjazdem odwołał całą akcję - nie są w stanie popsuć tego co było, co dziś wspominamy. 

Dziękujemy, Dziękujemy, Dziękujemy Wam Kochani za Nasze Urlopy, choć chodziliśmy przykładnie do pracy, to dawno tak nie wypoczęliśmy :)