2013-05-25

MaMa i TaTa

To było Coś! Pewnie tak myślał każdy rodzic siedzący na mikro krzesełkach w równie małej salce gimnastycznej wczoraj w przedszkolu. Dzieciaki dały czadu, wierszyki, piosenki, tańce...
A ja oczywiście najdumniejsza ze swojego SYNA :)
Czy to już zawsze będzie tak, że On będzie dla mnie NAJ...???
KOCHAM to za mało.
Oczami Tymeczka wyglądamy tak, mając na względzie to, że ma ogromne oczyska, które widzą więcej, ten rysunek daje nam do myślenia :)

2013-05-21

Niebiesko-Czerowne Świątki

Po nocy muzeów, podczas której nie odwiedziliśmy żadnego z nich, potrzebowaliśmy chwili oddechu. Noc była długaaa ;)
Następny dzień 'delikatni' spędziliśmy tam, gdzie mieliśmy pewność, że Tymcio pozwoli nam trochę odpocząć. Kilka wiaderek wody, grill i dzień automatycznie stał się znośnijszy.









2013-05-08

sadzimy - marzymy

Co roku to samo...wraz z tymkowymi 'niealergiami' (kaszel, katar - testy twierdzą, że alergii brak!) budzi się we mnie, po zimowym śnie pragnienie posiadania domu, domku, domeczku małego, tyciego ale za to z wygodnym miejscem do gotowania, spożywania, grillowania i kawałka trawki do wylegiwania się. Chcielibyśmy mieć dom otwarty, bezstresowy, nieogarnięty ale szczęśliwy ;)
Ja myślę o kwiatkach, gratach i starociach do przemalowania a w Krzychu budzi się uśpiony arcytekt, który działałby w kwestii przestrzeni i jej maksymalnego wykorzystania.
Póki co zostaje mini balkon, kilka donic, w tym momencie nawet cieszę się, że mieszkamy na parterze ;)
Wieczorne piwko wypite wśród lawendy dużo smaczniejsze niż w pokoju.










2013-05-01

ogródki działkowe

Pogoda nam trochę sprawiła psikusa - niestety.
Majówka miała być gorąca, czekaliśmy na te kilka dni myśląc o grillowaniu, przewalaniu się na kocu pod drzewkiem a jest zimno, wietrznie i nieprzyjemnie. Na dodatek Tymka dopadła coroczna "alergia" (chyba, bo nie potwierdzona testami). Kaszlowi nie ma końca, z nosa leje się jak z kranu a pulmunolog dopiero w poniedziałek.
 Dzisiaj w przypływie sił kosmicznych przerowerowaliśmy się na naszą działkę. Nie do końca naszą, ale korzystamy z niej od kilku lat. Bardzo lubimy tam odrywać się od świata realnego. Pracownicze ogródki działkowe, to coś niezwykłego. Zadbane, wypieszczone trawniczki, rabatki kwiatowe, bajecznie kolorowe domki. Nasz ogródek jest inny, z roku na rok 'umiera' - spisany trzy lata temu na straty, gdyż zamieni się wkrótce w parking, służący ludziom przyjeżdżającym na koncerty, mecze do pobliskiej Atlas Areny.  Obrazek z jednej strony smutny, gdyż większość działkowiczów zrezygnowała, dostała zastępcze działki w innej części Łodzi, z drugiej jest część bardzo zawzięta, oddana swoim kawałeczkom ziemii. My z roku na rok z nadzieją w sercach i żołądkach marzymy o tym, aby choć jeszcze jeden sezon to magiczne miejsce przetrwało. Wystarczy wolna godzinka, rower, jedzenie, picie i pędzimy na Al. Unii. Rozsiadamy się w podliżu szklanej szklarni, pośród całych 'mikro  hektarów"bazylii, oregano, rozpalamy grilla i chłoniemy tę atmosferę. Dziś z bukietem tulipanów, które stoją teraz w głównym miejscu na blacie kuchennym wróciliśmy zziębnięci i niepocieszeni zastanym obrazkiem.