2015-01-30

Negombo

To tutaj zaczęła się ta podróż i tutaj skończyła.
Minął prawie miesiąc od powrotu a zdjęcia ciągle zalegają i czekają na swoje 5 minut :)
Nie będę pisała jak było pięknie, smacznie i inaczej.
Wiem natomiast, że tam wrócimy! Wiem, że Azja z dzieckiem nie jest zbyt ciężka. Pociągi, autobusy, tuk-tuki to tylko dodatkowa atrakcja dla pięciolatka. Gekony w pokojach i zimna woda pod prysznicem, dla Tymka nie było problemu.
To pierwszy z kilku wpisów dotyczących tego wyjazdu, więc informacje będziemy dawkować.
Zaznaczam,że nie był to wyjazd hotelowy, nie zobaczycie tutaj Sri Lanki z folderów reklamowych. My postanowiliśmy poszukać "naszej" Sri Lanki i tak ją widzieliśmy.
Zaczynamy od Negombo :)
 To przecież były Święta Bożego Narodzenia. Choinki, stajenki wyglądały dość nietypowo przy temperaturze 30' C, ale jakże to było urokliwie :)






 W oczekiwaniu na pierwszego rekina :)

 Nocny spacer brzegiem oceanu i lekcja biologii :)


 Od świtu do nocy, a nawet nocą ciepły ocean wołał naszego syna.


 Targ rybny w Negombo dwa razy nas przyciągnął. To co żyje w morzu świeżo wyłowione, bez lodówek, mrożonek i jakiejkolwiek higieny... Zapach dość "specyficzny" ale po jakimś czasie można się przyzwyczaić. Niestety chodzenie tam w sandałach jest niezbyt przyjemne, ale kto by się tym przejmował.













 Po przebiciu się przez halę targową  jest plaża, na której... pod gołym niebem suszą się ryby. To dopiero był zapach...
 Tymek pomagał lokalsom zbierać ususzone rybki.






 suszyły się także ośmiorniczki
 Suszony rekin.