2012-08-19

Trzy kulki.

Rower, park, plac zabaw - tak zwyczajnie, niedzielnie, leniwie... a tu niespodziewanka na nas czekała w parkowym jeziorku, aż szkoda było nie spróbować :) Aparat został w domu, ale przecież są telefony. Po początkowej euforii Tymek złapał dystans i prawie zrezygnowaliśmy, ale z tatą nic nie jest straszne!















Po parkowych atrakcjach popołudnie w domu, z gośćmi, z pizzą i lodami :)
Dziękuję Wam za przybycie :*

2012-08-15

ostatni.

Ostatni urlopowy post, no chyba, że Krzych coś dorzuci :)
Przez 10 dni zdarzały się momenty chłodniejsze, nawet deszczowe, ale co tam, morze trzeba było odwiedzać codziennie! kalosze (Ci którzy zasłużyli), kurteczki i spacerrr.























Dzisiaj kolejny dzień spędzony domowo, ciastowo, kawowo, podkocowo :)
Za dwa dni wraca Syn, zbieramy siły na przejęcie.
Wczoraj podczas rozmowy telefonicznej z dziadkiem Syn na pytanie czy chce z nami rozmawiać, odpowiedział: " Nie dziękuję! Nie chcę rodziców!" - manier nie można mu odmówić :)

2012-08-14

PLAŻOWANIE.

 Gdyby Ktoś powiedział mi kiedyś, że będę miała frajdę z siedzenia na plaży w pełnym słońcu, z kopania dołów pomimo pięknych czerwonych paznokci, taplania się w naszym "przeciepłym" morzu pewnie odpowiedziałabym: "Stara(-Stary) chyba żartujesz! Ja? plaża?". A tu proszę, każda słoneczna i wolna chwila znaczyła, że będziemy robić wymienione wyżej rzeczy :) Dziecko zmienia wiele, naprawdę WIELE - ale ja nie zamieniłabym tych zmian na nic innego :D


Tymkwi oczywiście nic się w kolanko nie stało, bandaż kazał sobie wiązać dla lansu :)



I w pogoni za Marcelkową taksówką, którą bez przerwy chciał porwać wiatr - Kasiu odetchnij, jest cała, Tymek dzielnie jej bronił i za nią ganiał.












 Tymek nadal joduje się nad morzem, babcia i dziadek dają radę a My napawamy się nocnymi seansami filmowymi, winem, długim spaniem i ogólnym lenistwem. Może dlatego czasu brak na nadrabianie "sosowych" zaległości. Jutro dzień wolny, więc z łóżka podnosimy się po 10 i prosimy wcześniej nie dzwonić :)