2011-03-26

Tymon Malarz Pokojowy

Sobota.
Ranek.
Za oknem 0°C, na naszym kartonie gorące lato :)
Jest domek, serduszka, kwiatuszki, słońce, chłopaki namalowali dla mnie czerwone autko (Krzych dodaje, że jest bardzo ekonomiczne, a Tymek zadecydował, że będzie miało czerwone opony);) A i najważniejszy bohater - Knut... Bok kartonu dedykujemy "Pamięci Knuta"!
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym

Dla zainteresowanych i zaniepokojonych zaglądających: Tymek umyty, domyty i zadowolony ;)

2011-03-17

Wkręcony...

Chyba każde dziecko ma swoje fazy, ulibione zabawki i zajęcia. Tymon ostatnio wciela się w Pana Złotą Rączkę. Biega po domu z wkrętarką, kontownikiem i wkrętakami. Przypomniał tym tatusiowi, że szafki w kuchni szwankują i trzeba podregulować zawiasy, chcąc zadowolić mamusię synek od tej pory podkręca zawiasy codziennie. Ostatnio moi panowie zajeli się wymianą żarówek, które Tymek także codziennie kontroluje. Cóż rośnie drugi inżynierek :)
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym

2011-03-11

Płonące oskrzela.

Zapaliły nam się oskrzela :( Tymon dzielnie znosi wszystkie niedogodności chorobowe, nawet pokaszlowe wymiotki nie są mu straszne. Jestem z niego mega dumna :) Siedzimy zamknięci w domu już dwa tygodnie i jeszcze tydzień aresztu przed nami. Niestety takie uroki naszego klimatu i naszego słabowitego syna, choć w wypadku tej fali chorobowej polegliśmy dokładnie całą rodziną!
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym
Od w sosie własnym

2011-03-02

jesień średniowiecza

Krzych bardzo trafnie ocenił to, co ostatnio dzieje się w naszej trzyosobowej społeczności :
"Jak jest zima, to jest zima. Jak jest zima i jest dziecko ,to jest Jesień Średnioweicza."
W ogólnym skrócie...
W ostatni piątek urządziliśmy w domu drinkową imprezkę, Tymcio spał pierwszy raz poza domem.
Ja niestety jak spuszczona ze smyczy nastolatka przesadziłam z "zimnymi napojami" i zaraz po tym jak minął mi "syndrom dnia poprzedniego" rozwaliło mnie przeziębienie! Ogólne rozbicie, ból gardła i totalna niemoc. W niedzielę Krzych przejął stery. Już wieczorem było wiadomo, że nie dam sobie rady z młodym sama, więc zaalarmowaliśmy Babcię (nieocenioną!) i rano Tymek znów miał sesję wyjazdową, żebym mogła się kurować. Niestety zaczął kasłać, dostał momentalnie gorączki i tyle go widziałam... Podjęliśmy decyzję o "chwilowym" odseparowaniu nas od siebie. Ja dogorywałam w domu, Tymek za dnia usychał u babci a wieczory i noce spędzał w ramionach Krzycha.
Jeszcze nigdy nie miałam tak ogromnej motywacji do szybkiego powrotu do formy! Dwa dresy, szlafrok, dwie kołdry i masa medykamentów i myśl, że jeśli się nie pozbieram nie zobaczę Tymcia!
To były najgorsze dwa dni mojego macierzyństwa!!! Dzwoniłam średnio co kilka godzin i kiedy słyszałam Małego marudzącego, popłakującego w słuchawce to ryczałam jak bóbr! Ale dostałam jakiejś siły kosmicznej i mam go już w domu!!! Bidulek jest słabiutki, ale nareszcie coś zjadł, zaczyna się powolutku bawić i ganiać za Spockiem. Nie chciałabym przeceniać swoich zdolności leczniczych, ale po dwóch godzinach w domu Tymonek jakby ożył troszeczkę i nawet raz nie zamiałczał :)
Teraz spokojnie śpi, ja zaraz także wskakuję pod kołdrę, żeby wygrzać tego drania co to mnie tak załatwił! Niestety już wiem, że Krzyś też dołąączył do większej części rodziny i jest chory!!!
Ale co tam? My nie damy rady???

Od w sosie własnym

Wiosny, lata, pogody, słońća i ZDROWIA!!! POPROSZĘ