2010-06-26

już taki samodzielny

Ostatnie dni pokazały mi, że mój malutki syneczek jest raczej całkiem Dużym Synem. Sam stawia już kilka kroczków, potrafi kontrolować siadanie z pozycji stojącej, sam pije z niekapka-troszkę nieporadnie ale próbuje:) no i sam bierze się za jedzenie!!! Efekt na zdjęciach:
Niewiele jednak Tymeczka widać:( Już piszę dlaczego. Niestety z Wakacji na Mazurach mały przywiózł grzybicę na główce! Złapał ją od jakiegoś zwierzaka i niestety musimy z nią walczyć! Udało nam się uniknąć szpitala-póki co, ale w zamian mamy łysego i różowo-głowego malucha.Codziennie nakładamy nową warstwę amarantowego specyfiku-lekarstwa, dzięki temu Tymeczek ma powstrzymać rozwój grzybka a potem czekają nas kolejne kroki w leczeniu! Podobno nie jest to zaraźliwe w zwykłam kontakcie, ale jeśli ktoś planuje go wydotykać i wymiziać po główce to ostrzegam!!!
Na szczęście, pomimo nieprzyjemnego swędzenia Tymon stawia czoło bardzo dzielnie temu paskudztwu i rozwija się zupełnie normalnie:) Nic chyba nie jest w stanie go powstrzymać przed przemierzaniem kolejnych kilometrów-a na pewno nie taki gribek:)


2010-06-18

Księży Młyn

Zaległości czas nadrobić! W ostatnią niedzielę oprócz święta cyklistów i niezapomnianego przejazdu ulicami Łodzi zaliczyliśmy Piknik na Księżym Młynie. Impreza fantastyczna-jeśli chodzi o przesłanie.-Piknik będzie oficjalną inauguracją projektu Księży Młyn 2016. Inicjatywy społeczno-artystycznej, która chce przekształcić tę piękną, zabytkową, pofabryczną okolicę w tętniącą życiem dzielnicę kreatywną.
Poprzez połączenie sił – artystów oraz mieszkańców, wzajemne inspirowanie się i wspólne inicjowanie działań twórczych, Księży Młyn ma stać się środowiskiem "przyjaznym dla użytkowników" – tych, którzy są tam od zawsze, i tych którzy przybędą, by właśnie tam założyć swoje pracownie, kawiarnie, galerie, spędzić wolny czas.-


Tutaj pozwoliłam sobie wkleić link, aby troszkę przybliżyć założenie projektu. Miejsce bardzo urokliwe, choć wiele osób może uważać tę dzielnicę za "łódzkie slumsy", a według mnie ma duszę. Kiedy chodzi się pomiędzy gęsto zbudowanymi kamieniczkami aż czuje się atmosferę fabryczną:) Dla nas niestety nie do końca była to udana wyprawa:(  Tymcio wjechał mega głodny-po zasileniu akumulatorów wstąpił w niego demon i nie dał się okiełznać. My+ Tymek+ rowery+ pełne torby=duże zamieszanie. Sam piknik super, ale niestety nie było nam dane porozkoszować się atrakcjami, bo nie meliśmy co zrobić z gratami-a Tymek chciał tylko chodzić, chodzić, chodzić... Więc ominęło mnie przegrzebywanie "straganów" z cudną biżuterią, ciuchami...nie zrobiliśmy sobie pamiątkowych koszulek i nie dotarliśmy na lemoniadę do Warzyw i Owoców. Ale może za rok lepiej się przygotujemy. Tuż przed odwrotem do domu spotkaliśmy ciocię Madzię i wuja Tomka-i stąd te kilka ślicznych fotek, które teraz pokażę:



2010-06-15

Cykliczne Święto Cyklistów

Dłuuuugoooo było cicho, ale to dlatego, że dużo się działo:) Wiadomość z ostatniej niedzieli: Tymek uświetnił swoją obecnością Park Poniatowskiego, w którym odbywało się Święto Cyklistów
Pooglądaliśmy zawody szalonych skoczków-Dirt, Tymek  zrobił sobie swoją pierwsza plakietkę "Tiry na Tory" i dumnie nosił ją na swej piersi, naoglądał się rowerów z pozycji żaby. Rodzice wraz z innymi cyklistami wskoczyli w żółte koszulki (nie lubię żółtego!) i po dość długich przygotowaniach, podczas których dziecko zgłodniało, ruszyła wielka grupa:) Przejazd był mega-pozytywny, gdyby tylko Tymianek nie dostawał z głodu szału można byłoby powiedzieć, że było extra!!! Pierwszy i zapewne ostatni raz cieliśmy przez miasto głównymi drogami nie zważając na kolor sygnalizacji:D

Tata oprowadzał i tłumaczył ;)

Mama tylko przymykała oczy patrząc na biednych chłopców na BMX'ach bez hamulców!

A tu mnie ktoś cyknął z nie moim rowerem.

gdzieć tu jesteśmy :)
Przejazd zakończył się na Księżym Młynie, gdzie trwał Piknik i działo się:) Ale to innym razem...