2013-05-01

ogródki działkowe

Pogoda nam trochę sprawiła psikusa - niestety.
Majówka miała być gorąca, czekaliśmy na te kilka dni myśląc o grillowaniu, przewalaniu się na kocu pod drzewkiem a jest zimno, wietrznie i nieprzyjemnie. Na dodatek Tymka dopadła coroczna "alergia" (chyba, bo nie potwierdzona testami). Kaszlowi nie ma końca, z nosa leje się jak z kranu a pulmunolog dopiero w poniedziałek.
 Dzisiaj w przypływie sił kosmicznych przerowerowaliśmy się na naszą działkę. Nie do końca naszą, ale korzystamy z niej od kilku lat. Bardzo lubimy tam odrywać się od świata realnego. Pracownicze ogródki działkowe, to coś niezwykłego. Zadbane, wypieszczone trawniczki, rabatki kwiatowe, bajecznie kolorowe domki. Nasz ogródek jest inny, z roku na rok 'umiera' - spisany trzy lata temu na straty, gdyż zamieni się wkrótce w parking, służący ludziom przyjeżdżającym na koncerty, mecze do pobliskiej Atlas Areny.  Obrazek z jednej strony smutny, gdyż większość działkowiczów zrezygnowała, dostała zastępcze działki w innej części Łodzi, z drugiej jest część bardzo zawzięta, oddana swoim kawałeczkom ziemii. My z roku na rok z nadzieją w sercach i żołądkach marzymy o tym, aby choć jeszcze jeden sezon to magiczne miejsce przetrwało. Wystarczy wolna godzinka, rower, jedzenie, picie i pędzimy na Al. Unii. Rozsiadamy się w podliżu szklanej szklarni, pośród całych 'mikro  hektarów"bazylii, oregano, rozpalamy grilla i chłoniemy tę atmosferę. Dziś z bukietem tulipanów, które stoją teraz w głównym miejscu na blacie kuchennym wróciliśmy zziębnięci i niepocieszeni zastanym obrazkiem.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz