2010-04-18

wiosenka...

Cały moniony tydzień przesiedzieliśmy w domu:( Tymeczek dochodził i nadal dochodzi do siebie, Krzychu chodzi do pracy a ja... JESTEM;)
Pomiędzy inhalacjami, antybiotykiem i syropkami dwa razy udało nam się pobyć chwilunię na balkonie:
 Ale dzisiaj sobie troszkę odbiliśmy w parku, pogoda iście wymarzona dla naszego niewyzdrowionego malucha. Cieplutko, bez wiatru...

Delikatnie powolutku, kwiatuszki, kaczuszki, ale zabawa zaczęła się na placu zabaw:)
i rodzice się ubawili i maluszek też :D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz