2011-11-06

Złotna nigdy dość

Złotno to "pewniak" jeśli tylko prognoza pogody nie przewiduje opadów i nieludzkich temperatur:)
Grill, który rozpalamy tam przy każdej bez mała wizycie, zapewnia Tymonowi odpowiednią ilość substancji odżywczych a nam daje wolność od zastanawiania się co i jak podać Tymkowi na obiad żeby może jednak łaskawie zjadł;) Ale tym razem główną atrakcją był spacer i podziwianie okolicy, która wygląda teraz tak że nazwa tego miejsca jest zupełnie oczywista. Po prostu Złotno.















 Jesień - Liście lecą z drzew. Dziadek je grabi na kupki a Tymon z Patrycją je rozwalają. Doskonały układ. Taki dziadek to jest to!:)





A to mój osobisty konik hodowany od dzieciństwa - czyli łażenie po drzewach. W wersji "dla dorosłych" i "przyjemne z pożytecznym". Czyli z piłą i siekierką i nie tylko po to żeby wleźć ale też po to żeby czereśni przyciąć to i owo żeby nabrała odpowiednich kształtów;)

2 komentarze:

  1. Piękna ta Wasza jesień, naszą też lubimy ;)
    Dawno mnie tu nie było. Mały Wam rośnie szybko. Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  2. Grillem go regularnie pasiemy to i rośnie szybko;) Dzięki za pozdrowienia:)

    OdpowiedzUsuń