Jedzenie, jedzonko, jedzoneczko...
Jak na sobotę przystało po angielskim udaliśmy się na Eko Targ, który tym razem mocno nas rozczarował. Głównie zasmucił Tymka, który szukał wędzonego łososia od swojej ulubionej Pani - niestety Pani z naszej ulubionej wędzarni nie dotarła :( Smuty były, fochy i gorzkie żale. Ale łosoś został zaliczony w Spółdzielni, na dodatek to był nie lada łosoś i kechup w wiadrze (no dobra w mini wiadereczku)! Nowy lokal w znanej nam dobrze przestrzeni w Off Piotrkowskiej bardzo, bardzo miło nas zaskoczył! Miejsce bardzo trafiło do nas, pofabryczne ale przytulne i nie 'słitaśne', dobra muzyka a jedzenie...boskie! Ceny przystępne, obsługa bardzo przyjemna (Pan kelner najmłodszego gościa traktował bardzo poważnie i z należytą atencją, zwracał się do Tymka "Proszę Pana" :) ).
Tymek kiedy tylko kelner przechadzał się obok, zaczepał go mówiąc, że jego jedzenie to "pysznoty" albo pokazując mu 'kciuka w górę' :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz