Przedłużająca się "wiosna" powoli nam urządza w głowach białe szaleństwo. W ramach trzymania fasonu i robienia dobrej miny do co raz gorszej gry, zbudowaliśmy świątecznego zająca z materiału, który spadł nam prosto z nieba. Mamy nadzieję że długo nie postoi i będziemy mogli z sadystyczną radością przyglądać się jak znika.
Byle do wiosny lata.
|
Kwadratowe kule - żeby za łatwo nie było. |
|
Przy takiej pogodzie narasta agresja... |
|
... trafiony... |
|
...zatopiony. |
|
W naszej rodzinie nie tylko ludzie są przerażeni tym, co się teraz na świecie wyprawia. |
ale czad! myslalam ze zajac mnie totalnie powalił, ale ten kot...!!!!!!
OdpowiedzUsuńKot biedny cierpi, jest kotem 'wychodzącym' (mieszkamy na parterze:) ) a pogoda sprawia, że stał się kotem stacjonarnym. Każde zetknięcie ze śniegiem to rozpacz :/
OdpowiedzUsuńNasza Zuza też lepila zajaca w prima aprilis!
OdpowiedzUsuńwoooow ale zając!!!!
OdpowiedzUsuń