Tymon zwariował od pierwszego wejrzenia. Złapał kontakt wzrokowy z wielką wodą i pooooszedł!;) I tak to już później mniej więcej wyglądało - bieganie, uciekanie przed falami, przewracanie. Kilka razy niestety nabrał piachu do nosa i paszczy. Ale zniósł to z godnością, trochę poszlifował zęby i doszlifował umiejętność plucia;)
Strach pomyśleć co by było gdyby pogoda była typowo letnia i mógł by mieć "full kontakt" z morzem i plażą a nie tylko taki tekstylny;)
Rozruszał się tak że utrzymanie go w stanie skupienia w jednym punkcie podczas posiłku było poza moimi możliwościami. Tymon w wersji szybkobiegającej, skaczącej, wspinającej to dla nas zdecydowana nowość.
Z rozmówek polsko-morskich:
amo - morze
fa - fale
me - mewy
sia - statek
fo - foka
go - gofr
dzindzi - gdzie indziej
Na plaży w Karwi trafiliśmy na wysyp żabek. Tymon chyba kocha żabki. Najpierw uratował jedną od niechybnej śmierci w jednym z dołów na plaży. Ale kiedy nie okazała wdzięczności i po prostu poszła "do domu" - rozpłakał się na całego. Kochany chłopak...
Cała wyprawa sponsorowana i obwożona przez Dziadka i Babcię. Dziękujemy!:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz